Każdy ma prawo do pełnego życia. Razem możemy więcej!

Logo

Imprezy, wydarzenia i uroczystości Stowarzyszenia "Nadzieja"

Kronika 2004



29.12.2004
Szampański Sylwester 2004 w szkole nr 20 w Legnicy.

Sylwester

29 grudnia 2004 roku, w szkole numer 20 w Legnicy, odbył się Integracyjny Sylwester, na którym my jako Stowarzyszenie "Nadzieja" mieliśmy zaszczyt gościć. Jak się okazało, taki bal był organizowany już po raz 5-ty. W tym roku bawiło się około 600 osób z Legnicy, Jeleniej Góry, Bolesławca, oraz z Leśnej. Organizatorem tej imprezy było Duszpasterstwo Osób Niepełnosprawnych Diecezji Legnickiej, a patronat objął biskup Stefan Regmunt. Obecny był też biskup legnicki Tadeusz Rybak, prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski, oraz dyrektor tej szkoły, Sławomir Mateja. Wartę przed szkołą pełnili strzelcy z Jednostki Strzeleckiej 2022 z Leśnej pod dowództwem st. sierż. Mariusza Kłuska. Reszta ich kolegów pomagała w szkolnej stołówce, gdzie panował niezwykły tłok. Pomagali tam też wolontariusze, którzy ustawiali się w kolejce po barszcz i inne smakołyki specjalnie przygotowane na tą uroczystość. Na stołach nie zabrakło przekąsek, był barszcz z uszkami, krokiety, wędliny, różne sałatki, mnóstwo słodyczy i napoje, oraz ciepła herbata.
Sylwester W tegorocznym Balu pomagało około 60 naszych wolontariuszy, jak podała Barbara Kruzel, szefowa Legnickiego Centrum Wolontariatu. I muszę przyznać, że ochotnicy mieli pełne ręce roboty, bo oprócz tego, że pomagali w roznoszeniu posiłków, to dodatkowo też bawili się razem z niepełnosprawnymi. Do tańca przygrywał nam zespół Demo z Lubina. Grali same najlepsze przeboje, te starsze jak i te trochę nowsze, i dlatego między innymi ten Bal był taki udany, bo nie ma to jak dobra muzyka.
Przy wejściu na salę stali wolontariusze, którzy każdemu podopiecznemu przypinali serduszko z numerkiem, które było potrzebne m.in. aby policzyć ile osób niepełnosprawnych przyjechało na imprezę, oraz na potrzeby konkursu, który był zaplanowany podczas zabawy. Potem osoby odpowiedzialne za porządek, kierowali wszystkich na miejsca, gdzie można było usiąść. Nas też chcieli skierować do prawego skrzydła, ale my mieliśmy już zajęte miejsca w skrzydle lewym, gdzie siedziało już większość osób z naszego Stowarzyszenia. Tylko co usadowiliśmy się za stołem a niemal zaraz nastąpiło oficjalne rozpoczęcie imprezy przez biskupa Tadusza Rybaka. Dalszą przemową i zabawianiem gości zajął się już biskup Stefan Regmunt. No i zabawa zaczęła się na dobre, muzyka grała, wszyscy się wyśmienicie bawili, od czasu do czasu robili przerwę na mały posiłek lub żeby się czegoś napić po wyczerpującym tańcu. Gdzieś tak w połowie imprezy, został zapowiedziany konkurs z nagrodami, a polegał on na losowaniu kartonika z numerkiem. Dana osoba losowała jakiś numerek, potem biskup Stefan Regmunt czytał wybrany numerek i szczęśliwie wylosowana osoba, czyli posiadacz właśnie tej cyferki dostawał nagrodę. Ja nie miałem szczęścia, ale niektóre osoby z naszego Klubu zostały wylosowane i dostały nagrody. Wszystkim tym, którzy coś wygrali składamy gratulacje. Po losowaniu znowu zagrała muzyka i wszyscy przystąpili do szaleńczej zabawy.
Sylwester Nieuchronnie zbliżała się godzina 21.00, a więc czas na który zaplanowano zakończenie zabawy. Były podziękowania i oklaski dla wszystkich, którzy włożyli swój wkład w to żeby taki Bal mógł dojść do skutku. Na koniec odbył się pokaz fajerwerków. A ten pokaz, to była już nie lada sztuka, wyglądało to po prostu rewelacyjnie i szkoda tylko, że trwało tak krótko, ale i tak było co podziwiać. Tego po prostu nie można opisać w słowach, to trzeba było zobaczyć na własne oczy.
Tegoroczny Sylwester uważam za udany. W porównaniu do tamtego roku, kiedy też miałem zaszczyt gościć na tej imprezie, nie było prawie żadnej różnicy. Było tak samo szampańsko i wybornie! Na koniec chciałbym podziękować (J23) osobie, która specjalnie dla nas trzymała wolne miejsca, oraz wszystkim osobom, z którymi miałem zaszczyt zatańczyć chociaż jeden kawałek.

Oświadczam, że niektóre kwestie mogą być podobne jak w gazecie. Pisząc ten artykuł korzystałem częściowo z artykuły, który był zamieszczony w Gazecie Wrocławskiej z dnia 30.12.2004r.

Sławomir Darczuk (Slavec)

11.12.2004 DK Atrium
Wieczór wigilijny

Wigilia Grudzień wszystkim kojarzy się ze ¦więtami Bożego Narodzenia, pachnącą choinką,¦więtym Mikołajem i prezentami. Nie inaczej było w przypadku naszego Stowarzyszenia, jak to już jest w tradycji, stałym punktem w naszym grafiku spotkań jest spotkanie Wigilijno - Mikołajkowe. W tym roku uroczystość ta była obchodzona 11 grudnia i wypadało to w sobotę, a było o tyle ciekawiej, że niektóre osoby z naszego Klubu brały udział w przedstawieniu.
Próby do tego przedstawienia trwały dwa miesiące, ale praca ta nie poszła na marne. Wszystko było szykowane na godzinę 16:00, ale ci co brali udział w przedstawieniu, stawili się punktualnie o godzinie 13:30 w celu doszlifowania wszystkiego jak należy. Czas leciał swoim rytmem i zbliżała się godzina rozpoczęcia tego spotkania. Wszyscy zajęli miejsca za stołem, a ci co występowali weszli na scenę.
Na początku była Modlitwa, którą poprowadzili ks. Andrzej z Parafii ¦więtej Trójcy i ks. Piotr z Parafii Najświętszego Serca Jezusa. Po Modlitwie przyszedł czas na przemówienie i w tej roli wystąpił Prezes naszego Stowarzyszenia pan Grzegorz Mazikiewicz. Po prezesie głos zabrał prezydent miasta Legnicy pan Tadeusz Krzakowski, a na zakończenie głos należał do posłanki na Sejm RP pani Bronisławy Kowalskiej.
Po Modlitwie i wstępnych przemówieniach nadszedł moment na debiut naszych aktorów i aktorek w specjalnie na tą okazję przygotowanych Jasełkach. Wszyscy z występujących mieli małą tremę i byli tym wszystkim trochę podnieceni. Na szczęście wszystko potoczyło się niemal idealnie, każdy świetnie odegrał powierzoną mu rolę, a najważniejsze, że Jasełka podobały się publiczności o czym mogą świadczyć gorące brawa, jakie otrzymaliśmy po odegraniu przedstawienia. Ostatnie słowa narratora były takie:
" Nasza radość jest wielka.
Przedstawiliśmy jasełka!
Wszystkim pięknie się kłaniamy,
Do wspólnych życzeń zapraszamy!"
Po otrzymaniu gorących oklasków o których myślałem, że nie będzie końca, zaczęliśmy dzielić się opłatkiem i wzajemnie składać sobie życzenia. Po pewnym czasie, kiedy wszyscy już przełamali się symbolicznym opłatkiem i złożyli sobie życzenia przystąpiliśmy do wieczerzy. Najpierw był barszcz z uszkami, jedna z tradycyjnych potraw wigilijnych, ryba po grecku, śledzie w majonezie, pierogi z grzybami i jeszcze kilka innych smakołyków kulinarnych. Wszyscy najedli się do syta i nastąpił moment na który czekali od początku z niecierpliwością nie tylko mali uczestnicy spotkania. W nasze skromne progi zapukał z wizytą ¦więty Mikołaj i każdy był ciekawy co w tym roku dostanie. Powiem już na początku, że chyba wszyscy byli wyjątkowo grzeczni, bo nikomu nie trafiła się ani jedna rózga. Mikołaj wyczytywał imię i nazwisko kandydata lub kandydatki do odebrania paczki, ale żeby nie było zbyt łatwo i nudno, to obowiązkowo trzeba było zaśpiewać fragment jakieś piosenki lub powiedzieć wierszyk. Było przy tym śmiechu co nie miara, ale co ja tu będę opisywał, to trzeba było zobaczyć i usłyszeć.
Tak więc Mikołaj rozdawał paczki, ludzie pstrykali fotki, a parę osób biegało z kamerami, aby tą niepowtarzalną chwilę zapisać na VHS. Za parę lat będą piękne wspomnienia rodzinnej atmosfery na spotkaniu Wigilijnym w klubie "Nadzieja". Na zakończenie, jak zawsze w takich sytuacjach, zrobiliśmy sobie zbiorową fotkę, która dostępna jest w Galerii.
Po tych wielkich emocjach sobotniego wieczoru wszyscy zaczęli szykować się do powrotu do domu. Jak to już mam w tradycji, na zakończenie zrobię takie małe podsumowanie tego jakże udanego spotkania. Wszystko wypadło niemal idealnie, była wspaniała rodzinna atmosfera, a z tego co każdy mówił, to najlepsze były Jasełka w naszym wykonaniu. Pozostało mi jeszcze tylko złożyć podziękowania dla osób które w mniejszym lub większym stopniu przyczyniły się do tego, że był to tak udany sobotni wieczór.
Podziękowania dla:
Pana Jerzego i pani Janiny Tasak - pracownikom DK "Atrium"
Pani dyrektor Lucyny Zubiel - za udostępnienie nam lokalu
Pani Antoniny Trawnik.
Pani Beaty Samorek-Michalik.
Pani Iwony Korzeniowskiej i Pani Doroty Koć za przygotowanie jasełek, oraz wszystkim aktorom, aktorkom małym i dużym za występ w przedstawieniu.
Wolontariuszom z piątego Liceum Ogólnokształcącego w Legnicy.
Pana Janusza - plastyka z DK "Atrium" za pomoc w przygotowaniu dekoracji do jasełek.
Scholi z parafii ¦więtej Trójcy za występ podczas inscenizacji "Jasełek".
Ks. Andrzejowi z parafii ¦więtej Trójcy i ks. Piotrowi z parafii Najświętszego Serca Jezusa za poprowadzenie modlitwy rozpoczynającej spotkanie Wigilijne.
Nadleśnictwu Legnica za podarowanie dla Stowarzyszenia "Nadzieja" choinki.
Dla Urzędu Miasta Legnicy za wsparcie finansowe naszego spotkania świątecznego.

Życzenia.
Piękna jest radość w ¦więta,
Ciepłe są myśli o bliskich,
Niech pokój, miłość i szczęście,
Otoczy dzisiaj was wszystkich.
Udanej Wigilii oraz mile spędzonych ¦wiąt życzą Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i Przyjaciół "Nadzieja"

Sławomir Darczuk (Slavec)

27.11.2004 DK Atrium
Zabawa Andrzejkowa

Andrzejki

To była z pozoru zwykła, ostatnia listopadowa sobota, taka jak każda inna, ale tylko z pozoru, a jak powszechnie wiadomo pozory mylą. I tym razem nie mogło być inaczej, bowiem mieliśmy na ten dzień zaplanowaną zabawę Andrzejkową, i chociaż by z tego powodu ta weekendowa sobota była dla nas aż taka niezwykła. Tak więc 27 listopada o godzinie 16:00 spotkaliśmy się wszyscy w DK "Atrium", aby się wspólnie pobawić na imprezie z okazji Andrzejek. Był to wieczór pełen magii, wróżb i przepowiedni na nadchodzący Nowy Rok. Każdy mógł się dowiedzieć co go czeka w przyszłości, lub czy ma szanse na nową miłość, itd. Wszystko odbywało się na dwóch salach. W sali bocznej były ustawione stoły i krzesła, gdzie można było usiąść, odpocząć lub oddać się interesującym rozmową ze znajomymi, ewentualnie przegryĽ ciastko lub napić się napoju. Natomiast na sali głównej przygrywała orkiestra i nogi same wyrywały się do tańca, a że parkiet jest dość duży, tak nie było problemu z miejscem do szaleństwa. Andrzejki Muzyka była nawet względna, wszyscy byli zajęci zabawą, a czas, sobie pomału leciał do przodu. Godziny mijały bardzo szybko, w końcu nadszedł czas końca zabawy, niektórzy zaczęli rozchodzić się do domu, a ci co nie mieli jeszcze dość, próbowali na siłę przynajmniej jeszcze o parę minut przedłużyć to co nieuniknione, ale po pewnym czasie i oni dali za wygraną.
Mimo pewnych niedociągnięć, na które można przymknąć oko zabawa była udana, ale powiem od razu, w tamtym roku bawiłem się o wiele lepiej i mam nadzieję, że za rok wrócimy do kondycji. A przed nami jest jeszcze Sylwester, tak więc nie będę narzekał, powiem tylko tyle, do zobaczenia na następnej imprezie. Mam bowiem, takie oto motto: "Imprezy w Klubie, to jest to, co najbardziej lubię".

Write: Sławomir Darczuk (Slavec)

28.10.2004 Legnica SP 20
III Legnicki Dzień Integracji

Integracja

Już po raz trzeci z rzędu został zorganizowany Legnicki Dzień Integracji. Tym razem impreza odbyła się 28 paĽdziernika w szkole Integracyjnej numer 20 w Legnicy. Jest to jedna z najnowocześniejszych szkół na Dolnym ¦ląsku. Ma bardzo dużą i ładną salę gimnastyczną.
Na spotkanie zostali zaproszeni członkowie licznych stowarzyszeń osób niepełnosprawnych oraz znane osoby z Urzędu Miasta w Legnicy. Nie było tylko prezydenta, pana Tadeusza Krzakowskiego, ale była za to obecna jego zastępczyni.
Wszystko zaczęło się o 13.15. Na początku było przedstawienie i przywitanie gości. Dopiero po tym wszystkim nastąpiło oficjalne otwarcie imprezy i na wstępie wystąpił zespół muzyczny prowadzony przez nauczyciela z tej właśnie szkoły. W czasie występu, wolontariuszki roznosiły słodycze i napoje w kartonach. Po występie puszczono muzykę i można było tańczyć.
Około godziny 15:00 zostaliśmy zaproszeni do stołówki szkolnej na mały poczęstunek. Jak się można było domyślić był to bigos, ale muszę powiedzieć, że był bardzo dobry. Do tego na deser dodawali jeszcze ciasto, też również dobre. Na ten posiłek chodziliśmy w trzech grupach, a to wszystko dlatego że ta stołówka była troche mała i wszyscy naraz by się nie pomieścili.
Jak wróciliśmy na salę, to był pokaz tańca towarzyskiego i to była jedyna rzecz jaka mi się tam podobała. Po tańcach był występ niepełnosprawnych z Legnickiego Pola. Mieli nawet fajny układ taneczny, część była na wózkach, a część ich prowadzała. Było to coś w stylu "Jezioro Łabedzie" w wykonaniu niepełnosprawnych. Na końcu był jeszcze taki mini konkurs śpiewu. Po tym wszystkim znowu zagrałą orkiestra i można było się pobawić. Po jakimś czasie przyszła pora na ostatni konkurs, a mianowicie strzał do bramki. Cieszył się on dużym powodzeniem. Dla tego, kto strzelił gola była mała nagroda pocieszenia. Troche słabo, ponieważ w tamtym roku były piłki. Na koniec prowadzący wybrał z wielkiego grona jedną osobę która jak strzeli gola to wygra piłkę. Ktoś tam został wybrany i mu się poszczęściło.
Koniec imprezy nastąpił o około 17:00.
Porównanując względem tego co było w tamtym roku muszę powiedzieć wprost, że w tamtym roku było o wiele lepiej. Po prostu było więcej ciekawych występów i pokazów. Było też wszystko lepiej zorganizowane. Może ktoś się ze mną nie zgodzi, ale takie jest moje odczucie.
Następna taka impreza za rok, może wtedy będzie lepiej. Na pamiątkę tej imprezy można było dostać koszulkę z napisem "III Legnicki Dzień Integracji".
Na koniec jednak w imieniu wszystkich członków Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych "Nadzieja" w Legnicy, pragną bardzo gorąco podziękować dyrektorowi szkoły numer 20 w Legnicy, panu Sławomirowi Mateji oraz innym osobom, które się do tego przyczyniły, za zaproszenie nas na tą imprezę integracyjną.

Sławomir Darczuk (Slavec)

24.10.2004 DK Atrium
Coroczne spotkanie z muzyką - muzyka rosyjska

24 września 2004r. w klubie "Atrium" odbyło się coroczne spotkanie z muzyką. Co roku jest to inny rodzaj muzyki, tym razem była to muzyka rodem z Rosji. A wszystko to zawdzięczamy trzem przemiłym paniom z zaprzyjaĽnionej z naszym klubem biblioteki. To właśnie te panie co roku zadają sobie tyle trudu, żeby przygotować materiał o muzyce z wybranego kraju.
Wszystko zaczęło sie kwadrans po godzinie 16:00. Przybyło sporo osób i z początku był mały tłok, zanim wszyscy zajęli swoje miejsca. Na stole była zastawa rodem z rosyjskiej kuchni i można było napić się herbaty, która była podana w specjalnym samowarze. Można było spróbować też prawdziwej marmolady. Osobiście wprawdzie nie próbowałem, ale wyglądała bardzo smakowicie. Były też tradycyjnie różnego gatunku ciastka.
Na początku został przedstawiony zarys kultury i obyczaje dawnej Rosji. Po wstępie panie przeszły do głównego programu tego spotkania, a mianowicie przedstawiali nam głównych kompozytorów tego nurtu muzycznego dodatkowo pieszcząc nasz narząd słuchu najbardziej znanym utworem przedstawianego muzyka. A było tego trochę, tak więc 1,5 godziny zleciało bardzo szybko. Była muzyka takich autorów jak: Modesta Musorgskiego i jego najsłynniejszy utwór "Obrazki z wystawy", Mikołaja Rimskiego - Korsakowa i jego słynne utwory takie jak: "Sadko", "Złoty Kogucik", "¦nieżynka", "Bajka o carze Sułtanie" oraz "Opowieść o niewidzialnym grodzie Kitieżu i dziewicy Fiewronii". Jednak za najwybitniejszego kompozytora rosyjskiego uznany został Piotr Czajkowski. Dorobek Czajkowskiego to między innymi: "Jezioro Łabędzie" i "¦piąca królewna". Należy jeszcze zwrócić uwagę na dwóch twórców rosyjskich, takich jak Aleksander Skriabin i Sergiusz Rachmaninow. Jeśli chodzi natomiast o współczesną muzykę rosyjską należy wspomnieć tutaj o trzech najwybitniejszych przedstawicielach rosyjskiej pieśni poetyckiej: Hannie Biczewskiej, Bułacie Okudżawie i Włodzimierzu Wysockim.
Po pierwszej częsci programu, nadszedł czas na część drugą, a były nią dwa konkursy. Konkurs pierwszy polegał na tym, żeby ułożyć z rozsypanych części kompletny obraz. Do tej zabawy potrzeba było 15 chętnych osób. Były 3 takie obrazy, każdy miał 5 kawałków. Kiedy obrazki zostały ułożone trzeba było jeszcze odegrać mały epizod scenki jaką przedstawiał obrazek. Było przy tym dużo śmiechu, bowiem fantazja uczestników była niczym nie ograniczona, a dane scenki odegrali niczym zawodowi aktorzy. Drugi konkurs,to już był popis wiedzy o kulturze i obyczajach z Rosji. Trzeba było odpowiedzieć na 10 pytań związanych z Rosją. A wygrał ten kto popełnił jak najmniej błędów. Bezkonkurencyjna w tym konkursie okazała się pani Halina Domańska której gratulujemy dużej wiedzy i wygranej w postaci kasety z utworami Biesiadnymi.
I tak to niezwykle klimatyczne spotkanie dopiegło końca. Wszyscy w wyśmienitych nastrojach zaczeli szykować się do wyjścia do domu. W tym oto miejscu wspólnie z członkami stowarzyszenia "Nadzieja" chciałbym bardzo serdecznie podziękować trzem paniom, które wszystko specjalnie dla nas przygotowały. Gorąco dziękujemy pani Anecie Wasilewskiej, pani Grażynie Maziuk-Zienkiewicz oraz pani Violecie Smętek za poświęcenie i ogrom włożonej w tą prezentację pracy. I tylko zastanawia nas jedno, ciekawe jaka muzyka będzie za rok.

Sławomir Darczuk (Slavec)

19.10.2004 DK Atrium
Niezwykły jesienny wtorek

19 pażdziernika, jak w każdy wtorek, mieliśmy zebranie klubowe w "Atrium". Nic nie zapowiadało, że będzie to jakiś niezwykły dzień. Od samego początku coś mi nie grało, niby wszystko było normalnie, a jednak było troche inaczej niż zwykle. A że jestem dość spostrzegawczy to i ten szczegół nie umknął mojej uwagi. Chodzi mi mianowicie o to, że każdy kto był już obecny miał na stole na talerzyku podany tort, a dla kogo nie starczyło tortu to zaraz podano ciastka. Były też napoje, herbata i kawa. Z początku nikogo o nic nie pytałem, ale póĽniej nie mogłem juz stać z boku i postanowiłem się co nieco dowiedzieć. Jak się póĽniej okazało jedna z członkiń naszego stowarzyszenia "Nadzieja" miała w ten dzień urodziny. Powodem tego małego zamieszania była pani Agnieszka Bryll, która w ten sposób postanowiła uczcić swoje święto. Chociaż byłem niezwykle dociekliwy i tak nie zdołałem dowiedzieć się ile latek ma już nasza jubilatka. Mimo to z tej okazji pragnę w imieniu całego Stowarzyszenia "Nadzieja" złożyć gorące życzenia zdrowia, radośći i niech uśmiech na twarzy zawsze gośći. A na końcu powiem tylko tyle, niech inni biorą z naszej koleżanki przykład, bowiem pokazała jak się postępuje w takich sytuacjach.

Sławomir Darczuk (Slavec)

4-18.09.2004 Pustkowo
Wczasy - Turnus rehabilitacyjny

"Jeśli po zdrowie to tylko nad morze"!!!
Dnia 4 września 2004 roku w godzinach porannych, zebraliśmy się w centrum naszego miasta, po to by odbyć siedmiogodzinną podróż autokarem na turnus rehabilitacyjny nad morze do Pustkowa.
Pustkowo przywitało nas pogodą prawdziwego lata, szumem morskich fal, wonią lasu oraz złotym piaskiem. Po przyjeĽdzie rozlokowaliśmy się w pokojach o róĽnym standardzie. Wymieniony przeze mnie turnus, odbył się w ZEM TOURIS Sp. z.o.o.
Wszyscy uczestnicy turnusu w różnoraki sposób próbowali się zaaklimatyzować czynnie i biernie. Była też okazja sprawdzenia zalet tamtejszej kuchni, a powiem, że karmili nas bardzo smacznie. ¦niadania i kolacje były podawane na szwedzki stół. Następnego dnia zaraz po pierwszym posiłku, odbyły się badania lekarskie, kwalifikujące nas na poszczególne zabiegi rehabilitacyjne.
W trakcie pobytu były organizowane liczne wycieczki np. do Kołobrzegu, ¦winoujścia, Międzyzdrojów oraz rejsy statkiem po morzu. Uczestnicy korzystali też z kąpieli morskich i słonecznych. Organizatorami turnusu byli członkowie Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Przyjaciół "Nadzieja" oraz Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Legnicy. Kuracjusze jeszcze raz serdecznie dziękują dyrekcji ośrodka i personelowi za wspaniały pobyt oraz spędzone chwile, życząc dużo wytrwałości, zdrowia i pogody ducha. Chciałoby się na koniec powiedzieć żegnamy cię morze i do zobaczenia za rok!!!

Tekst i fotografie w galerii: Sławomir Mermela

13.09.2004 DK Atrium
Turniej gier planszowych

W piękną jesienną niedzielę 13 września w klubie Atrium został zorganizowany coroczny "Turniej gier planszowych". Jak nigdy, to tym razem cieszył się on dość dużym zainteresowaniem. Na spotkanie przybyło sporo klubowiczów. Na samym początku, trzeba było poustawiać stoły, a więc wszyscy zabrali się do roboty. Stoły do rozgrywania turnieju zostały ułożone zaraz przy samym wejściu. Potem została zrobiona lista chętnych do konkurencji, no i już pomału można było przystąpić do rywalizacji. Natomiast w drugiej sali można było napić się kawy, herbaty, lub napoju i poczęstować się ciasteczkiem. Tam też czekali zawodnicy na swoją kolej do gry.
Na początku było małe zamieszanie, ponieważ był system losowy, kto kogo wylosował to z tym grał, a nie sprawdzał on się dość dobrze. Dopiero po jakimś czasie przeszliśmy na inny system, który polegał na tym, że każdy grał z każdym. Ten sposób rozgrywania turnieju był trochę lepszy. Napisałem trochę lepszy, bo i tak było do rozegrania bardzo dużo pojedynków, a to dlatego, że było aż 16 zawodników.
Wszystko toczyło się swoim tempem. Niektórzy w jednym pomieszczeniu rozmawiali i czekali na swoją kolejność, a inni w pomieszczeniu obok rywalizowali o wygraną. Okazało się, że te trzy godziny, które zostały przeznaczone na ten turniej, to zdecydowanie za mało. Niektórzy pomału zaczęli wychodzić do domu, więc postanowiono, że turniej zostanie dokończony w innym terminie.
Turniej został dokończony 5 PaĽdziernika 2004r. Oto oficjalne wyniki tych zmagań:
1 miejsce z liczbą 12 punktów zajął pan Andrzej Darczuk
2 miejsce z liczbą 10,5 punktów zajęła pani Zofia Ramut
3 miejsce z liczbą 9 punktów zajął pan Sławomir Darczuk
4 miejsce z liczbą 7,5 punktów zajęła pani Halina Domańska
5 miejsce z liczbą 6 punktów zajął pan Jarosław Pauk
Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za udział w Turnieju.

Write: Sławomir Darczuk (Slavec)

11.09.2004 Miłogostowice
Festyn integracyjny "Lato Niepełnosprawnych - Sprawni i Niepełnosprawni Razem"

U nas w klubie co roku organizowana jest tak zwana "Letnia Olimpiada Niepełnosprawnych". Odbywa się ona zawsze w Miłogostowicach. No i właśnie taka impreza odbyła się 11 września. Trochę póĽno w porównaniu do poprzedniego roku, gdyż wtedy odbywała się w czerwcu, no ale i tak lepiej póĽno niż wcale. Jest to bardzo fajne wydarzenie, ponieważ wszyscy niepełnosprawni mogą uczestniczyć w różnego rodzaju konkurencjach. Jest tylko jedno ograniczenie: każdy uczestnik takich zawodów, może wziąć udział tylko w trzech konkurencjach.
Otwarcie imprezy sportowej nastąpiło o godzinie 10:00 i poprowadził ją ksiądz. Obecni byli: prezydent miasta Legnicy Tadeusz Krzakowski, dyrektor szkoły integracyjnej nr 20 w Legnicy Sławomir Mateja, starosta legnicki Mieczysław Kasprzak oraz parę innych nie znanych mi osobistości. Były teľ obecne media. Po wstępnym przemówieniu i życzeniu wszystkim pomyślnych wiatrów, nastąpił punkt kulminacyjny, czyli rozpoczęcie zawodów. Konkurencje były różne, takie jak: rzut piłką do kosza, skoki spadochronowe, kręgle, rzut piłką lekarską, łucznictwo, tor przeszkód, ringo, a dla troche bardziej sprawnych była siatkówka. Ewentualnie, jak komuś się troche nudziło, można było pojeĽdzić na rowerku trójkołowym.
Na zmaganiach mineło około 3 godziny, potem przyszedł czas na poczęstunek, tym razem był to gulasz. Po posiłku przenieśliśmy się na polankę na pokaz zmagań strażackich. Pokaz był bardzo emocjonujący. Na początku było gaszenie specjalnie rozpalonego na te potrzeby pożaru. Gaszenie odbywało się za pomocą sikawek i samolotu, który przelatując nad ogniem opróżniał pojemnik z wodą. Następną atrakcją był samochód z drabiną strażacką. Kto miał ochotę i trochę odwagi to mógł wejść na balkonik przymocowany do drabiny i przejechać się w górę na wysokość mniej więcej 10-cio piętrowego bloku. Mnie od samego patrzenia robiło się od tego nie dobrze.
Na koniec pokaz był trochę ekstremalny. Jeden z odważnych strażaków wjechał za pomocą wspomnianego już balkoniku w górę do którego była wcześniej przyczepiona lina, którą na dole przyczepili do samochodu i ją naciągnęli. Zadanie tego śmiałka polegało na tym, że miał zjechać na linie bez trzymanki. No i jak na zawodowca przystało zrobił to w bardzo efektowny sposób.
Po pokazie wszyscy wróciliśmy na poprzednie miejsce. Na placu do siatkówki dobiegał koniec ostatniego meczu w siatkę, a na placu głównym trwały przygotowania do wręczenia nagród i dyplomów dla najlepszych zawodników tej olimpiady. Ja dostałem razem trzy dyplomy. Pierwszy za zajęcie 2-giego miejsca w rzucaniu piłką do kosza. Drugi dostałem też za zajęcie drugiego miejsca, ale tym razem w skokach spadochronowych. No i trzeci dyplom, dostałem za zajęcie pierwszego miejsca w rzucie piłką lekarską. Byłem bardzo zadowolony z tych wyróżnień. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że to jeszcze nie koniec moich triumfów. Zostałem bowiem wybrany jako najlepszy zawodnik na wózku, no i za to dostałem taki WIELKI Puchar. Nie mogłem w to po prostu uwierzyć. Prawdę mówiąc, to zawsze marzyłem o takim pucharze, no i właśnie moje marzenie się spełniło.
Po rozdaniu wszystkich nagród i pucharów, każdy zrobił sobie zdjęcia pamiątkowe, a na zakończenie imprezy była jeszcze dyskoteka. Ale ja już na niej nie zostałem. Jak dla mnie na jeden dzień to było i tak za dużo wrażeń. Zresztą mało kto został, wszyscy z naszego klubu też zaraz wyruszyli w drogę powrotną. Wszyscy będą mieli miłe wspomnienia na długi, długi czas, a następne takie zawody już znowu za rok.

Write: Sławomir Darczuk (Slavec)

28.08.2004
Zakończenie wakacji w Lasku Złotoryjskim w Legnicy

Andrzejki

Jak to już u nas w klubie bywa, mamy różne tradycje i jedną z tradycji jest to, że co roku mamy niektóre imprezy o tej samej porze. I tym razem nie mogło być inaczej, jak co roku pod koniec wakacji robimy ognisko. Odbywa się ono przeważnie w ostatnią sobotę sierpnia, a w tym roku ostatnia sobota sierpnia wypadła 28 i właśnie na ten dzień mieliśmy zaplanowany biwak na godzinę 16:00 w Lasku Złotoryjskim. Wszystko odbywało się na w miarę dużej polance, otoczonej ze wszystkich stron drzewami. Znajdowały się tam także cztery bramki do gry w piłkę nożną. Muszę tutaj zaznaczyć, że to miejsce było o wiele bardziej atrakcyjne, niż to które zostało wybrane rok temu na potrzeby zorganizowania podobnego ogniska.
Kiedy przybyłem na miejsce spotkania, obecnych było już parę osób z naszego klubu. Po zaparkowaniu samochodu, zaczeliśmy się rozpakowywać. Najważniejszy był oczywiście grill, bo to głównie na nim mieliśmy przypiekać nasze kiełbaski. Po rozpakowaniu, namówiłem naszego klubowego fotografa, też Sławomira, żeby mi zrobił parę pamiątkowych fotek. Pomyślałem że jak sobie kupił cyfrówkę, to niech chociaż zrobi z niej użytek. Efekt tej pracy można podziwiać w dziale GALERIA. Są tam też zdjęcia wszystkich uczestników tego biwaku.
No i się zaczęło. Jedni rozpalali grilla, a inni jeszcze zamarzyli o ognisku, no to rozpalili sobie też ognisko. Pomału też zaczęli schodzić się pozostali wielbiciele grillowania i wypoczynku na świeżym powietrzu. Jedne kiełbaski się upiekły i zostały zabrane przez swoich konsumentów, inne zaś znowu trafiały na ruszta, żeby nabrać smakowitych walorów w celu zaspokojenia podniebienia swojego właściciela. Czas pomału mijał, jedni zajeli się interesującymi rozmowami, a inni poszli grać w piłkę. To już chyba też zaczyna być tradycja, że na każdym spotkaniu na łonie natury gramy mecz w piłkę. Dzieciaki grali przeciw dorosłym, wynik tego starcia był niezwykle ciekawy, wygrali oczywiscie młodsi, ale przewaga nie była aż taka znaczna, bowiem wynik wynosił 10 do 8. Po wszelkich zmaganiach i rozmowach, nadszedł czas na ponowny posiłek, kiełbaski były już pięknie przysmażone i gotowe do zjedzenia. Na końcu się okazało, że to ognisko co rozpalili przydało się na palenie talerzy i kubków jednorazowych, tak więc nie zostawiliśmy po sobie żadnych śmieci i odpadków. Pomału ale z każdą minutą przybliżaliśmy się do końca tego udanego spotkania poza miastem. O godzinie 19:00 wszyscy się spakowali i ruszyli w drogę powrotną do domu.
Na zakończenie muszę powiedzieć, że to spotkanie było niezwykle udane, ale oczywiście nie ma róży bez kolców, tak więc i tym razem był jeden mankament, który w całości nie pasował do całej układanki. Nie będę mówił tutaj specjalnie głośno o kogo chodzi, ale ta osoba i tak sama się domyśli. Jeden z przyjaciół naszego klubu przyszedł na to spotkanie ze swoim pupilkiem. Wszystko byłoby OK, jakby go trzymał na smyczy, ale nie, piesek sobie musiał przecież pobiegać i pozaglądać każdemu do papierowego talerzyka, a to już jakby na to nie patrzeć był troche niesmaczny widok. A to ze względu na to że wszyscy siedzieli na kocach na ziemi, a piesek latał akurat w chwili kiedy wszyscy się posilali. I tym oto "miłym akcentem", zakończę to sprawozdanie z ogniska na pożegnanie wakacji i zarazem lata. Następne będzie prawdopodobnie znowu za rok. A więc do zobaczenia na najbliższym spotkaniu.

Write: Sławomir Darczuk (Slavec)

15.05.2004
Uroczystość 20-lecia istnienia naszego Stowarzyszenia

W tym roku najważniejszą imprezą w naszym klubie "Nadzieja" była uroczystość związana z 20-tą rocznicą istnienia naszego Stowarzyszenia. Jubileusz odbył się dnia 15 maja, rozpoczęcie nastąpiło o godzinie 15:00 w Domu Kultury "Atrium" w Legnicy. Pech chciał, że akurat w ten dzień nie było pogody, z nieba lał jak szalony, majowy deszcz.
Każdy, kto przybył na tą uroczystość, przy wejściu dostał plan imprezy, a specjalnie zaproszeni na tą okazję harcerze z Leśnej chętnie służyli pomocą. Kiedy wszyscy zajeli juz swoje miejsca, można było rozpoczynać tą podniosłą uroczystość. Na samym początku były jak zwykle na takich spotkaniach podziękowania i wyróżnienia dla sponsorów oraz osób które miały jakiś wkład w istnienie naszego klubu. Obecni byli prezydent miasta Legnicy Tadeusz Krzakowski, dyrektor szkoły integracyjnej numer 20 w Legnicy Sławomir Mateja i jeszcze parę innych znanych osobistości że sceny Legnicy. No i tak minęło około półtorej godziny, nic szczególnego, same nudy. Potem polał się toast w postaci wybornego szampana "Michael". Wszyscy dostali umiarkowane dawki, tak aby zbytnio się nie upić, i odśpiewali symboliczne sto lat. Po tym wszystkim przyszedł czas na pokaz filmu o naszym klubie, ale, no właśnie zawsze jest jakieś ale. Tym razem tym ale było to że z jakiejś tam przyczyny film który był nagrany na dysku w laptopie nie chciał się odpalić. Nie pomogła nawet interwencja przypadkowych fachowców. W ostateczności zrezygnowano więc z pokazu, a na to miejsce wszedł na scene Teatr. Początku tego przestawienia prawie nikt nie widział, było to coś takiego, wszyscy weszli na scene z jakimiś świecidełkami no i tu nagle pogasły wszystkie światła i te świecidełka też zgasły. Stan takiej rzeczy trwał około 3 minut, potem zaczeły pomału zapalać się niektóre światła, kiedy było już dość jasno, wszyscy aktorzy leżeli na podloże, nagle zaczeli pomału sie podnosić, wydlądało to tak jakby od nowa narodzili się do życia. Kiedy już wstali wnieśli ręcę do góry, a chłopak z dziewczyną którzy byli w środku zaczeli biegać, jakby byli w jakimś młynku, coraz szybciej i szybciej, i potem uciekli ze sceny i to był juz koniec przestawienia. Po nich przyczedł czas na innych, na scenę weszła grupa muzyków i przedstawiła swój repertuar. Jeszcze po nich na scenę weszła Maria Przybylska członkini naszego klubu, dziewczyna bardzo utalentowana, która pisze wspaniałe wiersze, no i właśnie kilka z nich zaprezentowała nam na żywo. Potem była jeszcze inna dziewczyna, która śpiewała piosenkę. No i po tym wszystkim, zostaliśmy zaproszeni do pomieszczenia obok na przekąskę. Był tam stół szwedzki, i każdy mógł wybierać co tylko chciał i ile chciał. Z tym stołem to był bardzo dobry pomysł, ponieważ było tyle ludzi że wszyscy na raz przy stole by się na pewno nie pomieścili. A tak jeden nabrał sobie jedzenia i zrobił miejsce dla następnej osoby, dzięki temu nie było jako takiego tłoku.

Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero na dobre około godziny 18:30, kiedy to zagrała dla nas wyśmienita orkiestra. Od początku, aż do końca grali najbardziej znane i lubiane przeboje. Z początku nikt za bardzo nie chciał tańczyć, ponieważ wszyscy mieli pełne żołądki, ale po kilku minutach większość odetchnęła i zabrała się do zabawy. Wszyscy bawili się tak na ile pozwalały im na to warunki fizyczne. Jedni tańczyli na nogach, a inni na wózkach, sprawni z niepełnosprawnymi, a najważniejsze, że nie było żadnych podziałów, wszyscy byli równi. Zabawa trwała w najlepsze, a czas nieubłaganie upływał. Niewiadomo kiedy nadeszła godzina 22:00, czyli nieoficjalny koniec zabawy. Nieoficjalny, gdyż zabawa skończyła się tak naprawdę o godzinie 22:30, ponieważ wszyscy nalegali, żeby orkiestra grała dalej. I tak to wszystko przedłużyło się o dobre pół godziny z korzyścią dla nas. Każdy ten BAL bedzie wspominał jeszcze przez długi, długi czas, ponieważ następny taki jubileusz będzie dopiero za 5 lat.

Write: Sławomir Darczuk (Slavec)